Jak to możliwe, że we Francji – mimo całego zlewaczenia – da się żyć?

dziewczynka

Siedzę sobie właśnie w pięknych okolicznościach przyrody (i niepowtarzalnych) w obiekcie użyteczności publicznej w centrum Lyonu. Po upojnej nocy spędzonej tamże, wzięło mnie wreszcie na napisanie tych kilkudziesięciu zdań na temat Francji i tego czy (i dlaczego) mimo wszystko da się tu żyć.

Jak wiadomo Francja krajem socjalistycznym i ciężko zlewaczonym jest. Ale… (zawsze jest jakieś ale – nie?)

Po pierwsze, to przedwczoraj o mało co nie wy**** mnie z roboty. Spóźniłem się 2,5 godziny, bo… zostałem kompletnie zablokowany (ja i kilka tysięcy innych kierowców) przez … wieśniaków. Pod eskortą policji (!) na sygnałach (!!) wjechali ciągnikami na autostradę (!!!) i wyrzucili na jezdnię zużyte opony i śmieci (!!!!). A wszystko przeciwko (m.in.) polskiemu mięsu które jest podobno tańsze niż miejscowe, przez co lokalni świnio- i krowo-bijcy za mało zarabiają. Co potwierdza tylko moje spostrzeżenie, że Francja jest krajem potwornie zlewaczonym, ale nie bolszewicko – tylko faszystowsko. No normalnie tym lewackim głąbom się w dupskach przewraca od dobrobytu!

Tak na marginesie – mało tego – dość powszechna jest tu opinia, że …. Marokańczycy, Tunezyjczycy i Algierczycy to „są nasi – Francuzi”. Nawet jeśli nie pracują, mnożą się jak króliki i są tu tylko po to, żeby chapać socjal. Natomiast Polacy- to nie, bo oni przyjeżdżają do Francji zarabiać pieniądze (!), nie płacą tu podatków (!! ciekawe co jemy w takim razie – konserwy z Polski?) i wydają swoje pieniądze w Polsce (to nic, że w Carrefourach i Auchanach, oraz na Renaulty, Peugeoty i Citroeny – które to koncerny dzięki złodziejom z „POlskiego” rządu – nie płacą POdatów w PL tylko we FR!!!).

Reasumując – przeciętny Francuz jest tak obrzydliwym faszystowskim lewusem, że czasami brzydzę się podawać im rękę. Potwornie są zmanipulowani przez niesssamowicie zlewaczone meRdia. Ale do rzeczy…

O dziwo da się jeździć normalnie samochodem. Drogi zrobione są tak i w taki sposób oznakowane, że przejechanie 80km w godzinę, nie wiąże się z wyczynami typu „Frog”. Fotoradary też są (oznakowane) i policja też stoi z radarami – nawet na autostradach. Bardzo rzadko, ale są. I nie przychodzi im do łbów nikogo zatrzymywać – po prostu robią zdjęcia. Nie stoją też z suszarkami na 30 m przed tablicą „koniec terenu zabudowanego”. Jednymsłowem – nie są po to żeby doładowywać budżet przez skubanie kierowców. Tzn pewnie są, ale przynajmniej się z tym tak ostentacyjnie nie obnoszą. Na większości terenów zabudowanych na prowincji – są znaki podnoszące (!) dozwoloną prędkość do 70km/h. Natomiast tam gdzie to faktycznie jest potrzebne – są nawet strefy 30km/h. Nie wspomnę już o tym, że asfalt jest płaski (!) co nie jest wcale oczywiste dla wszystkich którzy jeżdżą po Polsce 🙂  Ogólnie – socjalizm jest – ale mało widoczny.

Kolejna kwestia; opiszę ją na podstawie 2 historii – rozmów z lokalsami. Pierwsza; jestem w obiekcie – nazwijmy to sportowym. Znając realia budowy takiego obiektu w Polsce – próbuję się dowiedzieć jak to wygląda we Francji. Zwłaszcza, że widzę iż niektóre elementy tego obiektu są dość dziwne – np schody do szatni o wysokości 3 metry, szerokości ca 50cm i nastromieniu 45 stopni – w POlsce żaden odbiór by nie przeszedł! Strażacy by zablokowali od razu – skoro w Polsce doczepili się do tego, że klapy dymne w dachu jest za mało o jedną…. Rozmowa wygląda mniej więcej tak;

– ej, a kto to zbudował?

– no my, sami, własnymi rękami

– ale mieliście jakiś projekt?

– no tak

– a kto go zrobił?

– no my sami

– a był jakiś odbiór budowlany, sanitarny, przeciwpożarowy czy tp?

– nie (!!! obiekt funkcjonuje już co najmniej 5 lat!!!)

– ale potrzeba czegoś takiego – tutaj we Francji?

– (i tu mnie kompletnie zatkało, po prostu odebrało mi mowę) facet z wielkim zdziwieniem w oczach odpowiada mi – NIE WIEM

No to się po prostu w pale nie mieści. Dwóch typów prowadzi 5 lat obiekt sportowy, który postawili własnymi rękami – i nawet NIE WIEDZĄ czy potrzeba spełnić do tego jakieś formalności! A przewija się tam dziennie od kilkudziesięciu do kilkuset osób w tym również dzieciaki (sekcje ze szkoły – coś w rodzaju SKS).  Niby taki francuski socjalizm a od 5 lat żaden urząd nie upier*olił im działalności, nie nałożył wielomilionowych kar bez wyroku sądu, a żaden „uprzejmy donosiciel” nie zawiadomił odpowiedniego organu o niedopełnieniu formalności (które nawet NIE WIEDZĄ czy są!). Jak to możliwe?  W takim „socjalistycznym” kraju….

Druga historia – facet od co najmniej kilkunastu lat prowadzi mały, specjalistyczny sklepik w miejscowości turystyczno-uzdrowiskowej w południowej Francji. Jest znany w całej chyba Europie (ale nie ma strony w internecie ani adresu e-m@il 🙂 ) . Sprzedając towar – nie nabija niczego na kasę fiskalną (nawet chyba jej nie ma). Zapytany – odpowiada;

– nie odprowadzam podatków, nie będę żywić tych skur*ysynów ze skarbówki

– ale nie miał pan żadnej kontroli?

– nie, nie miałem (przez kilkanaście lat – nie miał kontroli!!!)

– a jak przyjdą na kontrole?

– to im powiem żeby się w d*pę pocałowali

– a jak nałożą karę?

– to zamknę interes i się wyprowadzę, gó*no mi mogą zrobić, nic nie zapłacę (facet jest Amerykaninem)

A nam w POlsce się wmawia, że kontrole, zakazy, nakazy, zgody, koncesje, zezwolenia i 70% opodatkowanie to norma i konieczność i że tak jest wszędzie  – w tym w tak „socjalistycznych” krajach jak Francja…

Kolejna sprawa – w którymś już kolejnym obiekcie sportowym, widzę że sprzedawane jest piwo. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce? Przecież na to trzeba mieć zgodę, licencję, koncesję, zezwolenie, spełniać warunki (142 km od najbliższej szkoły i 18 mil morskich od kościoła), lizać dupę urzędasom, chapać dzidę panom (i paniom) z urzędów i  ze skarbówki – ops chyba się rozpędziłem. Ale czy aby na pewno? Francja – taka „socjalistyczna”…

Będę kontynuował ten wątek – a tytuł jednego z kolejnych wpisów będzie brzmiał „Typowy Polak – emigrant” 🙂 Pośmiejecie się 🙂

No i a propos;

http://natemat.pl/148733,kupi-lemoniade-czy-wlepi-mandat-polskie-sluzby-odpowiadaja-na-wpis-korwin-mikkego

 

Jedna uwaga do wpisu “Jak to możliwe, że we Francji – mimo całego zlewaczenia – da się żyć?

Dodaj komentarz